sobota, 19 kwietnia 2014
Wiele lat później, w obliczu śmierci ze śmiechu i rozpaczy z rąk napalonej salonki, doktor Lasek przypomniał sobie tę noc, kiedy wdowa po Kurtyce pokazała mu brzozę.
Smoleńsk Siewierny był wtedy głębokim jarem poniżej progu pasa, z zaniedbaną działką należącą do Mikołaja Bodina, lekarza pogotowia całe dnie nadzorującego przedwczesne śmierci i gasnące serca rozdartych niemożliwą do okiełznania nostalgią właścicieli domów wzdłuż ulicy Kuzniecowa. Domy znajdowały się w stanie ciągłej, chaotycznej rozbudowy, wiodły do nich schody wyższe niż one same i ludzie zazwyczaj umierali zanim udało im się wymurować ostatni stopień. Mikołaj Jakowlewicz Bodin nie był dobrym lekarzem, ale umiał opowiadać, a to uśmierzało niedorzeczność śmierci i domów bez wdzięku, w których nie sposób żyć, a tym bardziej umierać. W czasie grabienia liści w ogrodzie, Bodin widział pijaną wycieczkę, która rzucając kurwami głośniej, niż tawsy zrozpaczonego tupolewa, poleciała na groby przodków, których mieli za własnych, chociaż ci od wycieczki odżegnywali się od miesięcy po polsku, żydowsku i, na wszelki wypadek, po rosyjsku, aż drżały igły syberyjskich świerków, które zaczynały się od tego miejsca, a kończyły pod Władywostokiem. To właśnie na widok prostoty tego rozwiązania, doktor Lasek po raz pierwszy umierał ze śmiechu, ale i z rozpaczy, że tyle się musi wydarzyć, zanim upiorne wdowy i córki odkryją prawdę:
Rys: Paolo Lombardi http://www.toonpool.com/cartoons/Gabriel%20Garcia%20Marquez_221594
|
Archiwum
Ostatnie wpisy
Zakładki:
Obowiązkowo
![]() Tweetnij |